Choroba z Lyme jest wynikiem eksperymentu.

  • Borelioza jest nazywana chorobą z Lyme – od nazwy miasta, w którym pojawiły się pierwsze przypadki zachorowań, głównie wśród dzieci, w latach 70.
  • Co ciekawe, niedaleko, na Plum Island, prowadzono eksperymenty na kleszczach, a jedna z teorii głosi, że dzisiejsze zachorowania na boreliozę są wynikiem eksperymentów nad bronią biologiczną
  • Historię w swojej książce “Bitten: The Secret History of Lyme Disease and Biological Weapons” bada Kris Newby, pisarka naukowa ze Stanford. Również chorująca na boreliozę

Żeby lepiej zrozumieć istotę problemu, należy uzmysłowić sobie, w jaki sposób bakteria atakuje ludzkie ciało. Borelioza jest chorobą zakaźną, wywołaną przez krętki z rodzaju Borrelia (gatunki: Borrelia burgdorferi, Borrelia afzeli i Borrelia garinii). Wraz z krwią i chłonką dostają się do narządów wewnętrznych. To stadium charakteryzuje się najczęściej zapaleniem stawów, mięśnia sercowego lub procesem zapalnym toczącym się w układzie nerwowym. U chorego, u którego nie zostanie postawiona właściwa diagnoza oraz wdrożone leczenie, może dojść do rozwoju późnego stadium choroby, które charakteryzuje się trwałym uszkodzeniem zajętych narządów (np. uszkodzeniem centralnego systemu nerwowego, przewlekłym zanikowym zapaleniem skóry kończyn).

Spustoszenie, które w organizmie sieje borelioza, może być ogromne. Co więcej, leczenie może być trudne i długotrwałe, a niepodjęte w porę – mało skuteczne.

Czy to nie idealny materiał na broń biologiczną?

W maju tego roku na półkach amerykańskich księgarń znalazła się pozycja “Bitten: The Secret History of Lyme Disease and Biological Weapons” autorstwa Kris Newby, pisarki naukowej z Uniwersytetu Stanforda, jednej z najbardziej zaawansowanych badawczo placówek w USA. Autorka stawia w swojej książce odważną tezę, jakoby borelioza nie była zwyczajną chorobą zakaźną, ale misternie uknutym w przeszłości planem na to, by skutecznie uprzykrzyć życie setkom tysięcy ludzi na całym świecie. Kris Newby pisze o tajnych kontach bankowych, rosyjskich agentach i rządowych oszustwach; pozycję czyta się jak dobry thriller, trochę z niedowierzaniem, ale jeśli kilka tygodni po premierze książki jeden z kongresmenów zaczyna naciskać na Donalda Trumpa, by ten zlecił dochodzenie w tej sprawie, to robi się już nieco bardziej poważnie.

Kluczową postacią w debacie na temat bakterii, wywołującej boreliozę, jest Willy Burgdorfer, amerykański badacz pochodzenia szwajcarskiego, który w latach 50. XX wieku zaczął pracować w Rocky Mountain Laboratories. To placówka rządowa, wchodzącej w skład Narodowych Instytutów Zdrowia. Burgdorfer zajmował się wówczas opracowaniem szczepionek na gorączkę plamistą, żółtą febrę i inne choroby przenoszone na ludzi przez insekty. Jego działalność w RML doprowadziła do odkrycia w 1982 r. bakterii wywołującej chorobę z Lyme. Nazwano ją na jego cześć – Borrelia burgdorferi.

W 2013 roku Newby obejrzała wywiad filmowca Tima Graya z Burgdorferem, nagrany na taśmie wideo, w którym niejasno zasugerował, że epidemia zachorowań na boreliozę może być wynikiem nieudanego eksperymentu w zakresie broni biologicznej. Już wtedy naukowiec cierpiał na chorobę Parkinsona (zmarł rok później, w listopadzie 2014 roku). Newby rozpoczęła więc własne “śledztwo” na temat teorii, w której główną rolę odegrała Plum Island, niewielka wysepka w stanie Nowy Jork, położona na północny-wschód od Long Island, na której do dziś znajduje się centrum chorób odzwierzęcych ufundowane w 1954 roku. Newby twierdzi, że to właśnie stamtąd pochodzą kleszcze, które rozniosły chorobę na cały świat, zaczynając od niewielkiej miejscowości Lyme położonej 20 km od Plum Island, gdzie ponad 40 lat temu odnotowano przypadki dziwnej, tajemniczej choroby. Stąd tez inna nazwa boreliozy – choroby z Lyme (Lyme disease).

Tajemnicza dolegliwość zaczęła pojawiać się wśród dzieci mieszkających w Lyme mniej więcej w połowie lat 70. To, co wówczas diagnozowano jako pojedyncze przypadki młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów, w rzeczywistości było chorobą wywoływaną przez bakterie w kształcie spirali, podobne do mikroorganizmów powodujących kiłę. Prawdziwa epidemia boreliozy wybuchła w latach 90. a Long Island było w tym czasie najbardziej zagrożonym terenem pod względem ogółu zachorowań.

Na poparcie teorii, jakoby kleszcze z Plum Island były celowo modyfikowane na zlecenie rządowe, Newby posiłkuje się wywiadami, dokumentami państwowymi oraz listami i notatkami samego Burgdorfera, który całe lata 50. i 60. spędził na studiowaniu kleszczy (w ośrodku miały być przeprowadzane eksperymenty na kleszczach na świeżym powietrzu), co w latach 80. pomogło mu w odkryciu Borrelia burgdorferi. Autorka twierdzi, że naukowiec aplikował wirusy wścieklizny i pałeczki tyfusa plamistego w organizmy kleszczy wyhodowanych w laboratorium, które ostatecznie wykorzystano w amerykańskim programie broni biologicznej (Burgdorfer opublikował w latach 50. artykuł na temat celowego zakażenia kleszczy). Intencją naukowca miało być stworzenie organizmu, który wywołuje chorobę trudną do diagnozy i jeszcze trudniejszą do leczenia.

Newby uważa, że praca Burgdorfera była tylko częścią większej operacji rządowej związanej z bronią biologiczną. Szczegółowo opisuje prace Burgdorfera na rzecz rządu USA. Twierdzi, że celowo lub przypadkowo zainfekowane kleszcze, wyhodowane w laboratorium, zostały wypuszczone na wolność w wyniku nieudanego eksperymentu. Spekuluje również, że ​​rząd USA używał broni biologicznej w kilku przypadkach. Z wywiadu z anonimowym tajnym agentem CIA Newby dowiedziała się o domniemanej akcji, podczas której wojsko upuszczało zainfekowane chorobą kleszcze na Kubę w latach sześćdziesiątych w celu zarażenia pracowników plantacji trzciny cukrowej. Wydaje się, że ta teoria jest potwierdzona przez notatkę Departamentu Obrony (“Projekt Kuba”), która opisuje propozycję obezwładnienia pracowników plantacji przy użyciu niestandardowych środków.

Tuż po wydaniu książki “Bitten” jedna z zrozpaczonych matek, której lekarze odmówili leczenia 5-letniego dziecka, cierpiącego w wyniku powikłań, będących wynikiem zachorowania na boreliozę, na spotkaniu z Chrisem Smithem, republikaninem zasiadającym w Kongresie, które odbyło się pod koniec maja, zapytała, co ma zrobić. Oprócz niej, w spotkaniu uczestniczyło około 200 osób. Prawie wszystkie chorują na chorobę z Lyme.

W połowie maja Smith osobiście interweniował u prezydenta Trumpa oraz u szefów departamentów: obrony, rolnictwa i bezpieczeństwa krajowego. Wysłał list, w którym poprosił, by zlecono śledztwo w sprawie domniemanych eksperymentów prowadzonych na kleszczach w placówce na Plum Island.

Smith póki co nie uzyskał odpowiedzi. O tym, co z jego apelem zrobi administracja prezydenta, dowiemy się wkrótce