Można chorować na boreliozę, wyleczyć się i zapomnieć o tym całym cyrku. To jest scenariusz dość powszechny i najbardziej optymistyczny. Mniej optymistyczny jest taki, że w ogóle nie mamy boreliozy, a leczymy się objawowo i w wyniku wprowadzenia kosmetycznych poprawek związanych ze stylem życia, osiągamy zadowalający stan. Jednak jakiekolwiek odstępstwa powodują nawrót objawów.
Trzeci scenariusz, to choroba, która zalega w organizmie wiele lat i której towarzyszą różne dysfunkcje hormonalne i neurologiczne.
Tu przyczyn jest zazwyczaj wiele. Nakładając się na siebie objawowo, wprowadzają diagnostyczny chaos. Z tej choroby nikt nie wychodzi bez szwanku. Część objawów będzie z nami już do końca życia.
Na złożone choroby przewlekłe nie ma ani badań, ani leków, a medycyna oferuje jedynie pudrowanie bólu i cierpienia.
Dlaczego coraz więcej i coraz młodszych osób choruje chronicznie?
Infekcji nie przybywa, ale zmienia się za to otaczająca nas rzeczywistość.
DNA człowieka zmienia się powoli i wymaga pokoleń aby przystosować się do zmian chemicznych wokół nas. Powszechne nowe choroby nie są wynikiem mutacji w naszym DNA, ale wynikiem środowiska, które zmienia się szybciej niż nasze geny mogą się przystosować. To komórkowa odpowiedź na nieznane niebezpieczeństwo jest przyczyną wszystkich chronicznych chorób.
Za komórkowe bezpieczeństwo odpowiadają mitochondria.
Kiedy pojawia się zagrożenie (infekcja, toksyny, stres, brak składników odżywczych) mitochondria wyposażone są w regulatory odpowiedzi komórkowej CDR, które są fundamentalne dla przetrwania wszystkich żywych istot. Komórka jest resetowana i włączona zostaje funkcja przetrwania.
Załączone CDR jest odpowiedzialne za każdy objaw w organizmie i nie można go wyłączyć na poziomie komórkowym, dopóki do komórki nie dotrze informacja, że zagrożenie zostało usunięte. W chorobie chronicznej taka informacja nie dojdzie nigdy, a CDR pozostaje w powtarzającej się pętli, która blokuje jakiekolwiek leczenie. Powoduje to długotrwałe cierpienie niepełnosprawność i choroby przewlekłe.
Bezpieczeństwo organizmu zaczyna się od bezpieczeństwa komórkowego, które wyrażane jest przez dostęp do odpowiednich składników odżywczych, skuteczne zarządzanie infekcjami, brakiem urazów chemicznych, fizycznych i psychicznych. Na poziomie komórkowym lęk powstaje, gdy bezpieczeństwo nie jest zapewnione – gdy nie ma pewności co do zasobów składników odżywczych i wsparcia ze strony sąsiednich komórek lub ochrony przed ekspozycją na toksyny.
Kiedy komórki są zagrożone, zachowują się jak narody w czasie wojny. Stają się nieufne i uszczelniają swoje granice. Zmieniają się właściwości biochemiczne błon komórkowych, które stają się bardziej twarde. Komórka zarządza mobilizację i rekrutuje wszystko co potrzebne do walki i uzdrawiania. Wysyła sygnały alarmowe na zewnątrz, marnując komórkową energię ATP. Komórka znajduje się w stanie komórkowego lęku i niepewności, a to wszystko skutkuje nadwrażliwością. Załącza CDR i oczekuje sygnału bezpieczeństwa.
Nadwrażliwość podrywa w przestrzeń międzykomórkową prozapalne cytokiny. Tworzą się stany zapalne, a komórka reaguje nieadekwatnie do sytuacji. To komórkowy obraz choroby chronicznej. Usunięcie przyczyny nie gwarantuje powrotu do zdrowia. Komórka wyłączy CDR i zacznie funkcjonować tylko wtedy, kiedy otrzyma z zewnątrz sygnał, że wojna się skończyła.
Aby walczyć z chorobami przewlekłymi, medycyna potrzebuje nowej klasy leków biologicznych, które wyeliminują nadwrażliwość komórkową. Biologiczny sygnał wyłączający CDR sprawiłby, że organizm wprowadzi procesy samoleczenia i samonaprawy.
Oczy ekspertów zwrócone są dzisiaj w kierunku adaptogenów, związków zawartych w niektórych ziołach, które mają moc walki z komórkowym lękiem.
Adaptogeny to modyfikatory odpowiedzi komórkowej zwiększające niespecyficzną odporność organizmu na stres i lęk poprzez zwiększenie zdolności do adaptacji i przetrwania. Zdrowie to umiejętność przystosowania się do otoczenia.