Pewien znany amerykański onkolog stwierdził że nie widział chorego na raka pacjenta, który nie byłby zawalony toksynami. Można by się spierać czy rak wywołał zatoksycznienie, czy toksyny wywołały raka, ale co do jednego jest zgoda, że nie ma choroby bez toksyn.
Toksyny w naszym organizmie mogą kumulować się latami bez jakichkolwiek widocznych objawów. Wszyscy, mamy wyższy lub niższy ciężar toksyczny. Jedzenie, które spożywamy, woda, którą pijemy, powietrze, którym oddychamy, promuje toksyczność w ciele. Tymi toksynami mogą być metale ciężkie takie jak rtęć, ołów, kadm, aluminium i arsen. Mogą też pochodzić z czegoś tak podstawowego jak chlor, który dostaje się do organizmu przez skórę i jest wdychany podczas kąpieli lub prysznica. Możemy także gromadzić toksyny w naszych komórkach i tkankach z leków na receptę, jedząc cukier i rafinowaną żywność, a nawet po prostu stosując antyperspiranty (które zawierają aluminium). Picie i palenie przyczynia się jeszcze bardziej do toksycznego ładunku. Również korzystanie z komputerów i telefonów komórkowych ma wpływ na poziom naszej toksyczności.
Detoksykacja jest procesem ciągłym. Ciało jest stale w stanie detoksykacji. Głównym celem wątroby jest rozkładanie i usuwanie toksyn z organizmu. Toksyny, które nie są wydalane w ramach normalnego procesu odtruwania wolno gromadzą się w tkankach tłuszczowych ciała. Gdy magazyny są pełne, sieją spustoszenie. Wpierw odczuwamy spadek naszej energii, obniża się systematycznie nasz układ odpornościowy, aby z czasem toksyczne ciało wypowiedziało nam wojnę i doprowadziło do wielu chorób. Odkręcanie tego procesu może trwać miesiące jak nie lata. Objawy trwającej toksyczności mogą obejmować trądzik, alergie, przekrwienie, zakażenie drożdżycą, pasożyty, egzemę, fibrocystyczną chorobę sutka, nadciśnienie, problemy z nerkami, otyłość, bóle głowy, nieświeży oddech, zaparcia, wrażliwość na środowisko lub chemikalia, pokrzywkę, niestrawność, ogólny ból, nudności i wiele więcej. Niektóre problemy trawienne, takie jak pasożyty i candida, mogą również zwiększać przepuszczalność jelit i prowadzić do schorzenia znanego zespołem nieszczelnego jelita, w którym pokarm i inne niestrawione, a czasami toksyczne substancje przenikają do krwioobiegu. Wątroba, płuca, nerki, jelita i skóra są pierwszorzędowymi narządami eliminacyjnymi. Im lepiej je traktujemy, tym lepiej nas traktują.
Chorzy na boreliozę (Lyme) dodatkowo obciążeni są ciężarem neurotoksyn, które powstają z patogenów. Ponadto jest prawie pewne, że osoba z przewlekłą chorobą ma pewien stopień toksyczności względem któregoś z metali, na ogół jest to rtęć. Kluczową rolę w skutecznej detoksykacji organizmu odgrywa również genetyka. Chorzy z defektami genetycznymi, takimi jak różne kombinacje HLA lub z problemami metylacji, odczuwają objawy chronicznej boreliozy, podczas gdy inni, którzy właściwie detoksykują ciało, mogą po prostu być bezobjawowi. Część ludzi zakażonych boreliozą nie odczuwa żadnych objawów tylko dlatego, że mają dobrze działający system detoksykacji, a co za tym idzie, mają sprawny system immunologiczny.
Zatoksyczniony organizm nie pozostaje bez odpowiedzi immunologicznej, systemy obronne w kontrze przeciwko toksynom produkują cytokiny, które szarpią nas od wewnątrz różnymi przedziwnymi objawami a przede wszystkim bólem. Trwa wymiana ognia między toksynami i cytokinami. Tworzą się stany zapalne, chory jest jeszcze bardziej chory i zwala przyczynę na źle dobrane leki. Leki dodatkowo zatoksyczniają nasz system, a układ obronny produkuje więcej wymyślnych cytokin. Już sam pokarm zaczyna być atakowany przez ciało, powstają warunki do autoimmunizacji. Błędne koło zatacza okrąg. Padają kolejne organy endokrynologiczne, homeostaza wywiesza białą flagę. Chory napędzany złym stanem zdrowia zmienia lekarza, przyjmuje kolejną dawkę leków. Pojawiają się nowe objawy. To pewnie herx? Leki zaczęły działać? A to tylko tarczyca siadła i ciągnie nas w przepaść.